Bo tak zawsze kojarzę tą krótka ulicę (raptem 206 m), zapominając, kto jest jej patronem. Mała uliczka z ciasnymi starymi kamienicami, bliska obecność targu i krzątających się ludzi, do tego słoneczny sobotni poranek z długimi cieniami, to dla mnie kwintesencja śląskiej wielkomiejskiej sobotniej sielanki: biegania rano po buły na śniadanie, potem możliwość latania po podwórku, a wieczorem zapach ciasta rabarbarowego z kruszonką. Może się trochę zapędziłem... Nocą natomiast to okolica to również jakieś odbicie wspomnień z dzieciństwa, ale nie umiem już ich umiejscowić. Ale klimat też jest.
Ulicę Jagiełły odwiedzałem z aparatem dwukrotnie: nocą i za dnia, a nawet raz złapałem jej częściowy obraz z góry.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz