Idę dalej ul. Żeromskiego na północ. Mury "Linodrutu" nadal dość posępne, jak mury więzienia. Znajduję jedną z 4 bram zakładu, od dawna nieużywaną, oraz taką skromny abstrakcik z drzewkiem i samotną piłką w "dziupli". Poza tym wszędzie te okropne, ehm, "graffitti".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz